Dzisiejszy post znacznie odstawać będzie od wszystkich innych, które opowiadają o naszych podróżach, rdzennych plemionach, wspaniałej, bujnej naturze świata. Warto zdać sobie sprawę z tego, że my możemy pojechać i zobaczyć np. dżunglę amazońską, goryle w Kongo czy orangutany na Sumatrze w Indonezji. Nasze wnuki, natomiast będą je znały już tylko z książek i atlasów. Coraz więcej się ostatnio, na szczęście, mówi o tragicznej sytuacji Ziemi, którą eksploatujemy i wykorzystujemy do woli, w celach czysto finansowych. Zdajemy się nie widzieć granic takiego postępowania i uważamy, że to co, robimy tu, w naszym maleńkim zakątku świata, nie ma żadnego wpływu na cały eko system Ziemi. Nic bardziej mylnego. Kopalnia złota i miedzi, przynosząca niewyobrażalne zyski, ukryta daleko, na jednej z wysp Indonezji spowodowała np. obniżenie się najwyższego szczytu Indonezji oraz Australii i Oceanii o kilka metrów, nie mówiąc o niesamowitej degradacji środowiska. Masowa wycinka lasów deszczowych na Sumatrze czy Borneo, po to by obsadzić te tereny plamami oleistymi, również dla zysku czy obecna degradacja dżungli amazońskiej, jej absolutna wycinka i spalenie również służy wzbogaceniu się człowieka. Jair Bolsonaro obiecał biedniejszej części społeczeństwa wycinkę dżungli a tym samym zwiększenie zatrudnienia i wzbogacenie się (to w największym skrócie).
Niszczymy planetę po to by było nam lepiej, wygodniej, stabilniej finansowo. Mało kto myśli o konsekwencjach, jakie to postępowanie przyniesie w przyszłości. Nie kto inny jak tylko sam Donald Trump chce kupować Grenlandię. Dalej, szybciej, prężniej. Takie jest obecne motto. A może zamiast przepychać się, ścigać i walczyć w tym wyścigu o nic, tak naprawdę, warto byłoby posłuchać głosu rdzennych plemion np. ABORYGENÓW, którzy mówią, że PLANETY ZIEMI NIE ODZIEDZICZYLŚMY PO NASZYCH PRZODKACH, ALE POŻYCZYLIŚMY OD NASTĘPNEGO POKOLENIA.