Zobaczyliśmy dużo miast i miasteczek. Jak to zwykle podczas podróżowania bywa. Niektóre nas przyciągały swoim niepowtarzalnym klimatem, inne oglądaliśmy z dużym zainteresowaniem od strony architektury a jeszcze inne opuszczaliśmy tak szybko, jak można było. Nas o wiele bardziej ujmuje natura niż obiekty wykonane ręką ludzką, dlatego niełatwo wpadamy w zachwyt nad jakąś metropolią czy inną, mniejszą betonową dżunglą. Długo byliśmy przekonani, że możemy spokojnie zwiedzać miejscowości i nie wpadniemy w szpony ich uroku.
Do czasu. Do momentu kiedy nie weszliśmy do starej dzielnicy Tel Awiwu, Jafy. Jej klimat, architektura i widoki są po prostu zabójcze.
Jafa była kiedyś portem morskim. Jej korzenie sięgają starożytności, kiedy to nazywała się Joppa. Ma bardzo bogatą, krwawą historię, była wielokrotnie podbijana, odbijana i niszczona począwszy od faraonów egipskich a skończywszy na Bonaparte. W 1949r została przyłączona do Tel Awiwu i od tej pory jest jedna z jego dzielnic. Sam Tel Awiw powstał w 1909r właśnie niedaleko portu Jafa. Jego rozwój był tak dynamiczny, że szybko wchłonął całe nadbrzeże. Uliczki dzielnicy są bardzo wąskie i czyste. Wszystko utrzymane jest w ciepłym kolorze. Uwagę zwracają zwłaszcza ich nazwy, które są na przykład nazwami znaków zodiaku. Na murach można zobaczyć wiszące obrazy czy zdjęcia artystów, ale też zwykłych ludzi, co jest absolutnie niespotykane. W Jafie nakręcono kilka filmów między innymi ‚Zmierzch tyranów.’ Czy warte jest aż takiej uwagi? Oceńcie sami.